Najnowsze wpisy, strona 1


lut 22 2016 ,,Obserwator"
Komentarze (0)

     Moja Lusia jak każdy szczeniaczek jest ciekawska, ale czasem ciekawość to za mało. Pewnego dnia  mój maluszek chciał się bawić (jak zwykle), lecz każdy był zajęty. Wtedy to Lusia postanowiła sama się sobą zająć, najpierw próbowała sama ze sobą grać w piłkę-niestety to jej nie wyszło, potem bawiła się jeżykiem (którego ma od maluszka) niestety to też był niewypał, aż w końcu usłyszała kota- jak zwykle było byh,byh,byh- na maluszka niekorzyść Yorki są małymi pieskami, a więc Luśka nie mogla ujrzeć intruza. Najpierw zaczęła popiskiwać, ale nikt jej nie słuchał. Potem chciałam sobie usiąść na pufce i obejrzeć przez drzwi balkonu ,,nasze królestwo", (tak naprawde zwykłe podwórko)  po chwili gdy mi się to znudziło poszłam do pokoju zapominając o pufce zostawionej przy wrotach balkonu na pastwe losu, oczywiście tę sytuację wykorzystał wilczek- jak to niektóre szczeniaczki Luńka jest troszke bojaźliwa, a więc nie od razu wskoczyła na ,,tron" (siedzisko), trochę obskakiwała, to trącała noskiem pufke, aż w końcu wskoczyla na sam jej środek. Nie zazdroszcze kotu, ponieważ drzwi balkou były uchylone intruz został nieźle nastraszony. I tak kończy się opowieść Lusi ,,sokole oko".

 

       Pozdrawiam wszystkich :)

sty 12 2016 Czujny nos
Komentarze (0)

Hej !

 

Dzisiaj zamierzam opowiedzieć o trosce Lusi o nas.

 

Kilka dni temu moją mamę bardzo bolała głowa. Lusia się ze mną bawiła, gdy nagle zaczęła popiskiwać pod drzwiami, więc ją wzięłam na ręce i powiedziałam ,,Co się stało maluszku". Po chwili jednak pozwoliłam jej wyjść. Kiedy wpuściłam Luńke do mamy i się zdziwiłam co ona zaczęła robić: lizała moją mamę gorączkowo po głowie, w tym punktcie co mamę rozbolała. Od tej chwili zawsze gdy kogoś coś boli Lusia każdemu poprawia humor swoimi pieszczotami.

Od tego czasu Lusia jest dla nas jak dzięcioł dla drzewa, z tym wyjątkiem, że zamiast drzewa jest rana a zamiast dziobania lizanie. A jak wasze zwierzaki poprawiają wam humor ???

Ja i Lusia pozdrawiamy Was.

sty 10 2016 Crazy ball
Komentarze (2)

Witaj czytelniku !

 

Dzisiaj mam zamiar opowiedzieć o nowej zabaweczce Lusi.

 

Całkiem niedawno moja mała pszczółka zniszczyła piszczącego jeżyka, wtedy to uznałyśmy z mamą, że Lusia jest już starsza i może mieć twardsze zabawki. Wśród wielu różnorodnych zabawek wybrałyśmy małą piłeczke. Z początku maluch nie zwracał uwagi na nową zabawkę, lecz z czasem zaczęła: szczekać na nią, obwąchiwać ją i od czasu do czasu zaczęła ją podgryzać. Niestety piłka nie dotrwała miesiąca. A więc trzeba było kupić nową, tym razem większą. Tym razem od razu się do niej dopadła. Nim się spostrzegłam Lusia zaczęła przenosić agresję z piłki na nas, niestety  najbardziej na mnie. Wpierw tyylkoo podgryzała moje buty, potem spodnie a teraz podgryza moje włosy (o ja biedna) czasem ledwo ją odpendzę. Potem daje jej wykład tego typu: ,,Ty moja złośniczko przestań albo schowam pisie na tydzień" , ale ona nic z tego sobie nie robi, bo przecież pisia to pisia a gryz to gryz.

A jaką zabawkę mają wasze zwierzaczki i czy przypadkiem nie wyżywają się na kimś ?

Pozdrawia Ala z Lusią.

sty 07 2016 Wolność
Komentarze (1)

Teraz opowiem wam jak to moja Luńka szaleje na spacerze.

 

To było kilka dni temu razem z mamą i Lusieńką poszłam na spacer- po kilku minutach mama zapytała mi się czy ją spuścić (wiem jak to brzmi 8-miesięcznego szczeniaczka spuścić z puszorka, ale jak to mówią ,,Raz grozi śmierć'') zdziwiłam się bardzo na to pytanie, lecz się zgodziłam. Nie wiedziałam, że ona tak szybko biega, ku mojemu zdziwieniu w ogóle nie uciekła,ale szarżowała to w przód, to w tył. Aż szkoda było ją na koniec spaceru znów zapiąć niestety nic nie trwa wiecznie. 

A jak wasi podopieczni spędzają z wami czas na spacerze ?

Ja i mój mały gepard pozdrawiamy serdecznie.

sty 07 2016 Tęsknota
Komentarze (1)

Hej wiem, że niebyło mnie długo i za to przepraszam.Do rzeczy mam już temat i historię która was powinna zaciekawić-a oto ona.

 

Jak się  zaczęła szkoła trzeba było się rozztać z maluszkiem.Lusia z pozoru wydawała się znosić pierwsze próby przed opuszczeniem domu, a mianowicie wczesne wstawanie.Lecz pieski nieprzejmują się godziną,bardzo zadziwiły ją podstawowe czynności przed odjazdem na przykład :nie mogła się domyślić po co się myje zęby.Minuty mijały nieubłaganie i w końcu na dejszła ta chwila kiedy weszłam do altany i zakładałam buty (oczywiście bus stał pod domem) już miałam otworzyć drzwi kiedy ,,wilczek'' wyczuł co się dzieje- w ,jednym momencie całkiem oszalała, zaczęła merdać ogonkiem,szczekać,gryźć mnie za nogawkę i wszelako inaczej mi się podlizywać. Jednak doszłam z nią aż do furtki i tam nastąpiło pożegnanie. Z zeznań mamy wiem, iż ogromnie za mną tęskniła,oczywiście powitała mnie tysiącem pocałunków.

A jak wasze zwierzaczki przeżywają wasze opuszczanie domu ?

Pozdrawwiam Ala.