mar 30 2016

,,Intruz"


Komentarze: 0

Lusia to ma szczęście, ponieważ każdy w domu ją kocha. Z tym każdy to lekka przesada, bo przecież zawsze jest ktoś komu nie daje spokoju ten nasz mały wilczek. A oto jedna z historii w, których moja Luśka była troszke natarczywie przyjazna. No więc to było chyba miesiąc/2 temu, jak zwykle bawiłam się z kuzynem (gdyż nie dawał  mi spokoju) a Luńka na samatność miała ,,trzy leki" 1-Frania,2-Balbinka,3-Bobi, najlepiej nasz maluszek bawi się z Franią, ale ta szynszylka wstała wtedy ,,lewą łapką" więc maluszek miał do wyboru z natury wredną Balbinke (nie mówcie jej tego ;)) lub ochszczoną mianem killer'a Bobi. Myślałam, że jak zwykle Lusia wybierze ,,killer'a", ale ona wskoczyła do Balbiny i udawała szynszyle- a mianowicie jadła jej jedzenie, wąchała piasek do kąpania i najgorsze komicznie (niektórzy nie powinni dalej czytać, grozi zaśmieszeniem) zaczęła skakać po kletce biednego futrzaka (oczywiście mama otworzyła klatke) skakała po drewnianych półkach i wyobraźcie sobie, że wcale nie chciała wyjść, o nie stała jak wryta i świeciła swoimi pięknymi oczami. Wtedy mama powiedziała ,,Ok jak Lusiu nie chcesz wyjść to zrobimy zdjęcie" jako z natury miła dziewczynka zgodziłam się czynić honory i podać telefon, a, że Luńka miała we wloskach mnóstwo trociny jak każda gwiazda nie pozwoliła sobie zrobić zdjęcia w takich warunkach, więc jak tylko ujrzała telefon zwiała z klatki, a Balbinka wreszcie odzyskała swoje lokum..

 

A co wasze zwierzaczki robią, gdy nie mają nikogo do zabawy ?

 

                                                                                        Pozdrawiam razem z moim ,,aniołkiem".

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz