Najnowsze wpisy


mar 09 2017 Lusia w krainie słoików
Komentarze (0)

 Zapewne większość z was zna książkę/film pt. ,,Alicja w krainie Czarów". 

Otóż Lusia, także może być ,,w innej krainie" wystarczy tylko, że pobiegnie do piwnicy w trakcie porządków a zastanie ,,labirynt" ze słoików po dżemach, sokach i powidłach. Każda kraina musi mieć mieszkańców- tubylcami ,,szklanego lasu" są myszki, z którymi Luśka chce się bawić na szczęście dla niej i myszek Lusia nie jest wystarczająco szybka, aby złapać gryzonia. 

Pewnego dnia szukałam Lusi w całym domu- nigdzie jej nie było, lecz intuicja kazała mi pójść do piwnicy skąd dobiegał dziwny hałas. Ku moim oczom ukazało się mnóstwo słoików, kilka myszy i mój piesek biegnący w pogoń za nimi. Stanęłam z boku, aby przyjrzeć się sytuacjii i w potrzebie pomóc myszce, lub Lusi, na szczęście Lunia nie rozpędzała się tak szybko żeby  zderzać się ze słoikami, wręcz przeciwnie była ostrożna i niczym drapieżny wilk polowała na ofiarę (żadna z myszy nie ucierpiała). Łowy okazały się porażką drapierzcy. Lecz Lusia znalazła inny obiekt polowań- w większym stopniu bezbronnym- a mianowicie piłkę. Bawiła się nią cały dzień.

Mimo tego często wraca do ,,szklanego lasu", a myszki- cóż, żyją w spokoju przynajmniej do czasu następnych polowań.

Pozdrawiam właścicielka bloga, Lusi i 3 szynszyl.

lip 07 2016 Romeo i Lusia :)
Komentarze (0)

Wpis może zawierać śmieszne słowa, zostaliście ostrzeżeni.

Witaj.

Dzisiaj będzie wpis o historii ,,miłosnej", a dlaczego ? Otóż dlatego, że moja Lusia dostała ,,psią miesiączkę"(cieczkę)-oh jak te miesiące szybko lecą, a pamiętam jakby to było wczoraj jak ją pierwszy raz widziałam- i wraz z ,,pierwszą psią miesiączką" przyszedł (na swoje) nieszczęście też adorator!

Normalnie jak ,,Romeo i Julia" tylko, że zamiast DJ (ponieważ tak ,,Romeo" ma na imię) wołać Luśkę,

szczeka pod oknem. Odkryłam ten fakt, gdy to byłam z Lusieńką na ogródku, wiecie jak zwykle punktem zapalnym zabawy była piłeczka, a tu nagle ktoś niepożądany podbiega do płotu i wyszczekuje: Hau hau hau, waf, waf, heu heu heu... a ,,wilczuś" słysząc nawoływania chętnie wita się z nowym kolegą. (oczywiście po chwili go odegnałam) I tak codziennie, na spacerze wiecie kwiatki przeróżne zapachy i znowu niestety adorator, ogród, zabawa i na nieszczęście adorator, aż wreście nadszedł ten dzień i ,,psia miesiączka" minęła. A co z Romeem ? Raczej się nie nudził, ponieważ kilka tygodni po tym okazało się, że jakaś suczka spodziewa się szczeniąt. To też jedna z zapewne wieeluu historyjek, które wam opowiem. Narazie to tyle. Cześć.

Informacja: W żadnej z historii tu opowiadanych nie ucierpiało żadne zwierze. (nie licząc załamania nerwowego u kotów zaatakowanych przez Luśkę)

maj 02 2016 Happy family
Komentarze (0)

 

       Jak większość z was wie człowiek jest najlepszym przyjacielem psa, lecz słyszałam też o niezwykłych przypadkach, gdy celem czułości czworonogów jest inne zwierze, wiem o tym z różnych programów przyrodniczych, ale i z własnego przykładu.

       A mianowicie... dzisiaj to poraz kolejny próbowałam z mamą oswoić ze sobą szynszylki-Bobi (zadziora wśród zadziorów ;) ), Balbine- (naszą ,,hrabinke" ) i Franię (która jest tu najdłużej).

       Niestety każda z nich myśli, że jest tą dominującą i to strasznie utrudnia zbudowania hierarchii, a co za tym idzie stada, więc myszki się kłócą.

       Dziś od razu awanturnika (czyli Bobi) musiałyśmy zamknąć, ale Frania i Balbina długo nie były same, (gdzie dwóch się nudzi tam trzeci się bawi ;) ) ponieważ Lusia wyczuła zapach szyniek i baaardzo chciała je przywitać.

       Najpierw ciepło powitała ,,hrabinke", lecz ta widząc tryskanie energią i szczęściem w jej stronę stanęła na dwóch łapkach i udając większą niż jest dała Luśce do zrozumienia, że z nią się nie pobawi.

       Więc Lusia z opuszczoną główką odeszła, ale widząc Franie, jakby została doładowana podbiegła do niczego nieświadomej szynszyli i euforia wróciła.

        Byłam pewna, że Lunia może nieświadomie skrzywdzić gryzonia podczas zabawy, ale jakże się myliłam, nagle Lusia zaczęła być tak delikatna i opiekuńcza, że ,aż trudno mi było w to uwierzyć.

         Lusia zaczęła wydawać się zastępczą mamą dla Frani, a dzisiaj widziałam jak Lunia chowała ,,swoje odoptowane dziecko" pod brzuszek i dawała jej buzi.

         Ta historia była tak słodka, że musiałam się nią z wami podzielić. Pozdrawiam razem z Lusią.

mar 30 2016 Urodziny
Komentarze (0)

Uwaga! Uwaga! Gorący news Lusia 16 marca obchodziła swoje pierwsze urodzinki.

mar 30 2016 ,,Intruz"
Komentarze (0)

Lusia to ma szczęście, ponieważ każdy w domu ją kocha. Z tym każdy to lekka przesada, bo przecież zawsze jest ktoś komu nie daje spokoju ten nasz mały wilczek. A oto jedna z historii w, których moja Luśka była troszke natarczywie przyjazna. No więc to było chyba miesiąc/2 temu, jak zwykle bawiłam się z kuzynem (gdyż nie dawał  mi spokoju) a Luńka na samatność miała ,,trzy leki" 1-Frania,2-Balbinka,3-Bobi, najlepiej nasz maluszek bawi się z Franią, ale ta szynszylka wstała wtedy ,,lewą łapką" więc maluszek miał do wyboru z natury wredną Balbinke (nie mówcie jej tego ;)) lub ochszczoną mianem killer'a Bobi. Myślałam, że jak zwykle Lusia wybierze ,,killer'a", ale ona wskoczyła do Balbiny i udawała szynszyle- a mianowicie jadła jej jedzenie, wąchała piasek do kąpania i najgorsze komicznie (niektórzy nie powinni dalej czytać, grozi zaśmieszeniem) zaczęła skakać po kletce biednego futrzaka (oczywiście mama otworzyła klatke) skakała po drewnianych półkach i wyobraźcie sobie, że wcale nie chciała wyjść, o nie stała jak wryta i świeciła swoimi pięknymi oczami. Wtedy mama powiedziała ,,Ok jak Lusiu nie chcesz wyjść to zrobimy zdjęcie" jako z natury miła dziewczynka zgodziłam się czynić honory i podać telefon, a, że Luńka miała we wloskach mnóstwo trociny jak każda gwiazda nie pozwoliła sobie zrobić zdjęcia w takich warunkach, więc jak tylko ujrzała telefon zwiała z klatki, a Balbinka wreszcie odzyskała swoje lokum..

 

A co wasze zwierzaczki robią, gdy nie mają nikogo do zabawy ?

 

                                                                                        Pozdrawiam razem z moim ,,aniołkiem".